flota
WIBRATOR (klasa 400)
robocza nazwa : KOSZMAR M.
Rok produkcji |
? |
producent |
? |
U Buraczków |
od 2013 |
Długość |
400 cm |
Pow. Żagli |
8,5 m² (?) |
rekordowa ładowność |
- |
armator | Tomasz |
Sasanka 620 - BULALAS (dawniej FRYKO)
nazwa pochodzi z języka filipińskiego.
Rok produkcji |
1996 |
producent |
Skrzat |
U Buraczków |
od 2009 |
Długość |
620 cm |
Pow. Żagli |
21,5 m² |
rekordowa ładowność |
brak próby |
armator | Pryncypał |
Skrzat 485 - bROCHa
inne nazwy: ROCH, Rzodkiewka
Rok produkcji |
1993 |
producent |
nieznany |
U Buraczków |
od 2007 |
Długość |
485 cm |
Pow. Żagli |
12 m² |
rekordowa ładowność |
8 osób (wywrotka) |
armator | Tomasz |
katamaran WYTRYSK
Rok produkcji |
1994 |
producent |
RZAQ |
U Buraczków |
1994 - 2006 i od 2010* |
Długość |
425 cm |
Pow. Żagli |
12 m2 |
rekordowa ładowność |
8 osób |
armator | Rzaq |
Zawsze kręciły mnie bardziej ekstremalne odmiany żeglarstwa ale kiedy zobaczyłem skaczącego po falach katamarana wiedziałem że muszę coś takiego mieć choćby w wersji plażowej.
Kiedy udało mi się uzbierać trochę gotówki, do wyboru miałem łódka albo motor, padło na to pierwsze.
Na gotową łódź nie było mnie stać więc pozostawała własnoręczna budowa, skończyło się na zamówieniu gotowych pływaków i żagli, a resztę zrobiłem - poskładałem do kupy sam, budowa trwała od 1993 do 1994r, po pierwszym sezonie katamaran wymagał pewnych modyfikacji, po których (poza zbytnim nurkowaniem dziobów) spisywał się w miarę Ok, a pływając w jedną osobę na trapezie przy mocnym wietrze i połówkowych kursach można było naprawdę poszaleć.
Nazwę "Wytrysk" wymyślił już w pierwszym sezonie Andy a w drugim została oficjalnie nadana, geneza nazwy nie do końca jest jasna ale oficjalna wersja jest taka że strasznie pryska podczas pływania
Sama nazwa jak i kolor żagli które można było rozpoznać z 3km uczyniły Wytryska dosyć popularnym, dodając do tego fakt że 99% czasu stał na żaglach czyniły z niego pewnego rodzaju punkt orientacyjny wskazujący gdzie obecnie znajduje się właściciel
W 2006r łódka wymagała niewielkiego remontu i żagle prosiły się o wymianę, a że znalazł się chętny armator sprzedałem ją za astronomiczną jak na ówczesne czasy kwotę 1,50PLN, posunięcie jak się okazało było nadzwyczaj trafne jako że armator nie miał czasu pływać i katamaran praktycznie pozostał w naszych rękach do 2008r kiedy to żagle zupełnie odmówiły współpracy, obecny właściciel zamówił nowe żagle w 2009r i mamy nadzieję że w 2010r będziemy mogli jeszcze na nim trochę popływać, oczywiście partycypując w kosztach żagli.
Punt TUPTUŚ
Rok produkcji |
1957 |
producent |
Buraczek Senior |
U Buraczków |
Od zawsze |
Długość |
420 cm |
Pow. Żagli |
10 m² |
rekordowa ładowność |
9 osób (przy 13 zatonął) |
Mała niebiesko-czerwona łódka – punt Tuptuś. Nie zawsze była niebiesko-czerwona, nie zawsze była Tuptusiem, nie zawsze była na Jezioraku. Jeśli chodzi o kolor, to początkowo był to lakier bezbarwny, z czasem zamieniony na obecne barwy. Nazwę Tuptuś otrzymał w 1976 roku po emisji w telewizji kreskówki o rzufiu czy żółwiu Tuptusiu. Nikt chyba już nie pamięta okrzyku z tej bajki „Tuptusiu w drogę!”, jakim nas pozdrawiały w tamtych latach dzieci, na widok naszej łódki.
Tuptuś był zbudowany w Elblągu. Zanim trafił na Jeziorak był jeszcze w kilku miejscach, m.in. w Krakowie, gdzie jako małe dzieci odbywaliśmy pierwsze rejsy po Wiśle. Na temat budowy i początkowych latach powinien się wypowiedzieć konstruktor; Buraczek Senior (spróbuje go namówić by napisał kilka słów).
W latach 70-tych trzymaliśmy naszego punta; początkowo w Jażdżówkach, a później w Szałkowie. Z tamtego miejsca żeby dotrzeć z całą rodzinką do okolic Siemian, musieliśmy wykonać po dwa kursy, na początku i końcu sezonu. Pod koniec Lat 80-tych przenieśliśmy go do Siemian żeby ułatwić sprawę. Od trzech sezonów trzymamy żaglówkę w Jeziornie koło Siemian.
Początki mojego żeglowanie na Tuptusiu nie były łatwe. Mając 7-8 lat przy większych przechyłach, siedziałem skulony na gretingach. Po kilku latach moim ulubionym zajęciem było robienie kółek wokół wszystkich widocznych żaglówkach w zasięgu wzroku – „Kormorany” to była pestka, gorzej było z „Omegami”.
Ciekawą przygodą dla mnie był rejs Tuptusiem z Jezioraka na Zalew Wiślany i z powrotem. Było to prawdopodobnie w 1979 roku. Popłynęliśmy wtedy razem z Tatą i bratem(Rzaq) bez silnika, czyli na pagajch, co nam zajęło jakieś dwa tygodnie. Kapitan portu w Kątach Rybackich, jak zobaczył małą mieczówkę w porcie, złapał się za głowę i posiwiał – chociaż był już łysy.
O Tuptusiu można by napisać o wiele więcej, ale ograniczę się do stwierdzenia, że stał się dla mnie łódką kultową. Chyba nie tylko dla mnie, czego dowodem może być 50-lecie Tuptusia, które odbyło się 7 lipca 2007 roku w Kurce Wodnej.
Oto link do zdjęć : https://goo.gl/photos/SJa5z6ydfSMQL5ZRA i do klipu : http://pl.youtube.com/watch?v=IgT18u3OHFM
a tu blog na temat historii Tuptusia: http://kronikatuptusia.blogspot.com/
Napisał: Tomasz Krzaczek Buraczek