BURACZKI
Jeziorak Siemiany Lipowiec

Wywiad z Łosiem który spotkał człowieka na wyspie Zielonej

   Wywiad który przeprowadził dziennikarz "Czasu Jezioraka" red. Jerzy Traktor z łosiem rzekomo bywającym na wyspie Łąkowej.

   J. Traktor: Witam pana serdecznie panie Łosiu. Właściwie nie wiem jak mam się do pana zwracać?

   Łoś: Witam pana. Na imię mam Edmund, dla łosi Mundi.

   J. Traktor: Panie Edmundzie, chodzą niepotwierdzone pogłoski , że jest pan bywalcem na jednej z wysp Jezioraka. Co pan na to.

   Łoś: To żadne pogłośki. Na wyspę (jak wy to nazywacie) Zieloną, a my Głośną przypływam prawie co łośkend. Łośczywiście latem. ...zimą przyjeżdżam saniami Mikołaja łośczywiście.

   J. Traktor: Co to jest łośkend? Jak pan przypływa? Wpław?

   Łoś: Łośkend łośczywiście trwa łod wtorku do czwartku. Co do pływania wpław to przeszłoś. Man Łomege. Kiedyś miałem łoriona, ale musiałem wybrać albo kabina albo poroże.


   J. Traktor: Czym się pan żywi w czasie tych wypraw?

   Łoś: Jasne że łoślinami, ryby mają łości, a końserwy są dla koni.

   J. Traktor: Panie Edmundzie, nie wiem czy mogę pytać o pana wiek, ale pytam?

   Łoś: To pytanie mnie nie złości, ale jest takie przysłoświe: Łosie czasu nie liczą. Po płośtu czuję się na łosiemnaście.

   J. Traktor: Może pan opowiedzieć, jak wyglądają spotkania z ludźmi na Łąkowej?

   Łoś: To są normalne spotkania towarzyskie. Często przychodzę na głośne łogniska organizowane przez łobozowiczów z łobozu "Kraków". Wypije parę piwek, zagram łoś na mandolinie, zaśpiewam (chociaż głoś mam za głośny) i jest załośbiście.

   J. Traktor: Panie Edmundzie, czy jakieś spotkanie szczególnie utkwiło panu w głowie.

   Łoś: Tak. Utkwiło mi kilka spotkań, przecież mam wielki łeb....hłe, hłe, hłe, ale jedno szczególnie. Stałem sobie po racice w błoście i paliłem łośliny, a najlepsze łośliny spod mariny..hłe, hłe, hłe. Patrze, a jakiś łośobik zaznacza teren na moim terenie, do tergo robi to w dziwacznej pozycji - w kucki - jak kucyk. Zagadałem delikatnie łoś w stylu "hej łosiu", i tyle go widziałoś. Wymamrotał łos po słośwacku i ruszył z kopyta, a że był mało łośtrożny - przyłosił głośwą w pierwszą gałoś, łośpirdzielił łeb, no i leżał bezgłośnie. Wypaliłem złośliwie skręta do końca, jak koń...hłe, hłe, hłe, i tyle.

  J. Traktor: Naprawdę? a dlaczego mówił po słośwacku..tfu..po słowacku?

   Łoś: Bo to Pepik był!

 

 


Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja